Ludzie są jak morze, czasem łagodni i przyjaźni, czasem burzliwi i zdradliwi. Przede wszystkim to jednak tylko woda.
Gdybym miał opisać rzeczywistość, która mnie otacza, mógłbym użyć słowa „szum”, np. „szum medialny”. Dużo niepotrzebnych reklam, ogłoszeń, kłótni, informacji o zabójstwach, wypadkach, awariach. Często podawanych, wydaje mi się – bezrefleksyjnie – do szerszej grupy odbiorców. Telewidz po dłuższej sesji przy telewizorze może odnieść wrażenie, że otacza go śmierć, walka o byt – często na noże, albo że nie ma żadnego wpływu na otaczającą go rzeczywistość (co może być prawdą, bo im więcej czasu spędza przy tv, tym bardziej go przytrzymuje bezwładność telewizyjna).
Mam wrażenie, że główne stacje telewizyjne lubią szokować coraz to mocniejszymi wydarzeniami zarówno na szczeblu globalnym (susze, powodzie, wichury itd.) jak również na szczeblu lokalnym (morderstwa, wypadki drogowe).
A prawda jest taka, że gdyby nie telewizja, którą oglądam czasem z rosnącym niepokojem, nie widziałbym w życiu więcej niż dwóch wypadków samochodowych.
Ktoś mógłby powiedzieć, że zawsze mogę odpuścić telewizję, serwisy internetowe, że nie muszę ani włączać odbiornika, ani korzystać z Neta. Oczywiście, na poziomie teoretycznym – mógłbym. Ale na poziomie praktyki jest to niezwykle trudne. Człowiek jednak chce wiedzieć, co się dzieje na świecie, czy oglądnąć dobry film bez reklam.
Jak na razie jednak zostają programy filmowe płatne i próby przełączania się między programami zawierającymi newsy – w czasie bloków reklamowych.